Forum www.blur.fora.pl Strona Główna www.blur.fora.pl
Polskie Forum Blur
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Everyday Robots (2014)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 43, 44, 45, 46  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.blur.fora.pl Strona Główna -> Damon Albarn solo
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Strawberry
Dave



Dołączył: 13 Sie 2012
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 17:16, 27 Kwi 2014    Temat postu:

Wiecie co, miałam czekać z przesłuchaniem tego albumu aż będę go miała w tzw. wersji namacalnej. Zaczęłam jednak teraz przesłuchiwać poszczególne utwory i im dalej, tym cudowniej. Moja wrażliwa dusza chyba nie jest gotowa na tak idealny album.
PS. druga połowa utworu You & Me - Shocked


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dwa Pe
Administrator



Dołączył: 28 Lis 2012
Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Puławy

PostWysłany: Pon 8:11, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Melduję, że dzisiaj w Wawie podstawową wersję dostały Junior, Galeria Mokotów, Arkadia, Złote Tarasy, Nowy Świat, Wola Park, Targówek i Piaseczno. Większość 5-7 sztuk, dwa ostatnie po dwie. Wersji deluxe ani winylu nie ma nigdzie poza empik.com :/

Poza Warszawą Gdańsk Główny, Poznań Plaza, Katowice Silesia, Kraków Galeria, Poznań Stary Browar, Szczecin Galaxy, Gdańsk Bałtycka, Wrocław Renoma, Kraków Bonarka. To wszystko póki co w Polsce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zabugowiec
Znawca



Dołączył: 05 Kwi 2011
Posty: 687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 8:33, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Ja tam już mam płytę, kurier mnie zaskoczył o 8 rano Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dwa Pe
Administrator



Dołączył: 28 Lis 2012
Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Puławy

PostWysłany: Pon 8:40, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Masz deluxe, czy zwykłą? Wygląda, że się czymś różnią, poza dodatkowym krążkiem?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zabugowiec
Znawca



Dołączył: 05 Kwi 2011
Posty: 687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 8:58, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Mam vinyla, więc nie wiem, ale trochę dziwi mnie fakt, że lekko ponad 40 minutowy album upchnęli na dwóch vinylach Razz

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zabugowiec dnia Pon 9:49, 28 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dwa Pe
Administrator



Dołączył: 28 Lis 2012
Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Puławy

PostWysłany: Pon 9:25, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Czterech?! Surprised Myślałem, że na dwóch po dwie strony

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zabugowiec
Znawca



Dołączył: 05 Kwi 2011
Posty: 687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 9:52, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Pardon, na dwóch oczywiście, a chodzi mi o cztery strony Razz Mimo, że to rosnąca tendencja, by albumy wydawać na czterech stronach, to i tak się dziwię, że tak wytwórnie robią, prawdopodobnie po to, żeby podnieść wartość płyty. Kiedyś 40 pare, czy 50 minutowe albumy mieściły się na jednym vinylu i nie ujmowało to ich jakości.

Edit:

Skoro możemy już wydawać opinie, to mam nadzieję, że Damon nie będzie już więcej pracował z Russellem. You and Me spieprzone, w dodatku mam wrażenie jakby praktycznie cały album był na jednym bicie, a to Richard odpowiada za automaty perkusyjne. Druga część Photographs to również nie to samo, co na koncercie, zobaczcie, że gdyby album byłby zagrany tak jak na żywo, to wiele piosenek by na tym zyskało ( LPR, You & Me, Photographs ), tymczasem wszystko jest w studiu osłabione, nie ma kopa, a w niektórych piosenkach byłoby to wskazane, bo to też nie jest pięknie smęcący, akustyczny album, żeby jakiegoś wzmocnienia nie było.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zabugowiec dnia Pon 15:01, 28 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dwa Pe
Administrator



Dołączył: 28 Lis 2012
Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Puławy

PostWysłany: Pon 16:28, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Możemy, możemy. Spróbuję na szybko napisać coś od siebie.

Moim zdaniem to bardzo trudny album, na pewno przy pierwszych kilku odsłuchach. Studyjne wersje różnią się od lajwów, co nie jest niczym dziwnym, ale nie zawsze koniecznie też dobrym. Największy zawód na płycie to niestety "You & Me", które nie dorasta do pięt wersji żywej, przynajmniej część "Me". Niestety Damon przedobrzył -"you can blame me, blame, blame me" brzmiało mi na początku jak żart albo pokpienie z przepięknej wersji na żywo. To co na występach było narastającym, ślicznym chórkiem, na płycie okazuje się być nierównym wielogłosem sprowadzonym do poziomu instrumentu, nie głosu. Być może to efekt tego, że słyszeliśmy tą piosenkę przed premierą albumu, ale to nic nie zmienia -gdyby te wydarzenia zamienić miejscami, wciąż bym miał takie samo zdanie. To nie jest zła piosenka. Nie chodzi o to, że live jest lepsze, tylko o to, że studyjna wersja jest gorsza.
Z drugiej strony, nie można odjąć tej płycie, po prostu, piękna. Ilość rzeczy pięknych tak mocno gniecie wady, że jesteśmy w stanie wybaczyć wiele -i wybaczamy. The Selfish Giant, Photographs czy Hostiles w pojedynkę wystarczają, by podbić ocenę całości. Nie zgodzę się, że druga część Photographs jest zła czy gorsza niż live, jest po prostu inna, świetna na swój prywatny sposób, wyważenie elektroniczna, momentami wręcz działająca lepiej, niż na żywo ("We are flying over black sands" które wbija się idealnie w bit i sunie razem z nim gdzieś cudownie daleko).
"Everyday robots" jest (oczywiście) najlepszym wyborem na otwarcie albumu, od razu mówi nam, z czym będziemy mieli do czynienia. To nie jest Gorillaz, to nie jest blur ani nic innego, to jest sto procent Albarna w Albarnie, płyta inna niż poprzednie, a jednak tak bardzo do nich podobna. Tym dostajemy po twarzy, Damonem i tym czymś, czym wcześniej jeszcze nie dostaliśmy. Gdybyśmy nie byli pewni co do tego, jaki to będzie krążek, zaraz potem jesteśmy uraczeni "Hostiles", całą melancholią, której możemy się po Damonie spodziewać. Bardzo dobry utwór -nie, że wyżyny, ale jednak, bardzo dobry. Następne "Lonely, press play" ma już nieco inny ton, bo mimo, że melancholijny, to przynajmniej w warstwie muzycznej nieco, nieco żywszy. To dobry kawałek, ale wciąż nie najlepszy z albumu. Zmiana rytmu jest uzasadniona, gdyż za nim mamy ciekawostkę w skali całego albumu, czyli Mr Tembo. Nie jestem pewien, co mam myśleć o słoniku. To znaczy, jako oddzielne dzieło broni się po stokroć, jednak jest dziwnym wyborem na ten album (pomysł Russella -hm?). Można podciągać to pod interpretację zawirowań w życiu ("it's where he is now, but it wasn't what he planned"), ale nieco to naciągane i lepiej zostać przy zdrowej myśli, że to po prostu wspomnienie z Tanzanii i tyle. Może ta piosenka jest potrzebna jako łamacz przygnębiającego nastroju? Nie wiem, na pewno w końcu przywyknę. Niestety, po Mr Tembo następuje nieszczęsne "Parakeet", czyli najgorzej zagospodarowane miejsce na krążkach Damona od lat. Instrumental nie wnosi nic ani do odbioru całości, osobno też nie brzmi dobrze. Była to melodyjka dla Missy, ale czy była konieczna na takim albumie? No nie wiem. Zwłaszcza, że poprzedza bombę w postaci The Selfish Giant, jednej z najbardziej depresyjnych i emocjonalnych piosenek Damona w ogóle. Jeśli szukamy tego obnażania się z uczuciami -to jest to, to jest ta piosenka. Ten refren, którego nawet Albarn nie chciał do końca używać. "I had a dream, you were leaving, it's hard to be a lover, when the TV's on, and nothing is in your eyes" plasuje się w top najmocniejszych linijek jakie od niego usłyszeliśmy. Dodajmy do tego chórki, gościa w refrenie, baśniową muzykę. Cudo.
"Hollow Ponds" jest drugim utworem o tak osobistym wydźwięku, dosłownie. Damon rzuca nawet datami, spowiada nam się z przeszłości i to wszystko doskonale "robi". I tu też, trąbka jest dużo lepszym, ascetycznym, pasującym do albumu rozwiązaniem, niż (też fajne) smyczki z wersji na żywo. "The History of a cheating heart", jeśli nie został napisany specjalnie dla Everyday Robots, w co wątpię, to na pewno pochodzi z okresu The Good, the Bad & the Queen; pisałem o tym z bugmanem, który słusznie zauważył podobieństwo do Soldier's song. Na koniec serwują nam Heavy seas of love -świetną piosenkę, mocne przyłożenie na koniec meczu, no i, *ciach!*, Brian Eno. Na połączone zwrotki i refren nie ma bola, po prostu. Tutaj nie ma co się rozwodzić nad album vs live, bo oba są równie dobre. Bardzo przystępny sposób na zamknięcie albumu.
Dwa bonusy w postaci "Father's daughter son" i (WSPANIAŁEGO!) Empty Club są nie tylko doskonałym uzupełnieniem, ale też niespełnionym marzeniem. Wyobraźcie sobie siłę tego albumu, gdyby nimi zastąpić Seven High i przeklęte Parakeet.
Tak czy siak, przy pierwszym odsłuchu album był dla mnie 7/10, na pewno po części dlatego, że słuchałem go na gorąco i znałem już część piosenek. Niemniej, to jeden z tych albumów, które potrzebują czasu, by je docenić. Tak więc, z każdym odsłuchem jest tylko lepiej. Na dzisiaj, po słuchaniu przez tyle dni, spokojnie mogę dać 8/10. Chłodny, osobisty, ascetyczny, smutny, PIĘKNY album.

Fiu, to się rozpisałem Very Happy czekam na Was.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dwa Pe dnia Pon 12:39, 19 Maj 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sun
Administrator



Dołączył: 12 Mar 2011
Posty: 1011
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Wto 1:57, 29 Kwi 2014    Temat postu:

płytka nareszcie w moich rękach! <3 nareszcie usłyszę co tam w końcu wykombinowali (i jednocześnie trochę się tego boję;p), coś mi się wydaję że dzisiaj nie będę spała Razz

edit: po pierwszym przesłuchaniu, nie było się czego bać tak naprawdę i jest lepiej niż się spodziewałam! przede wszystkim wersja the selfish giant, hostiles i hollow ponds - przepiękne, no i the history of the cheating heart - wiedziałam że to będzie petarda i jest! Very Happy

edit2: selfish giant jest idealne Shocked


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sun dnia Wto 3:34, 29 Kwi 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zuzkug
Alex



Dołączył: 25 Maj 2012
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Wto 20:22, 29 Kwi 2014    Temat postu:

Jak obiecałam, tak zrobiłam - przesłuchałam dopiero po odebraniu płytki z Empiku ^.^
Słowem wstępu - bardzo podoba mi się wykonanie...opakowania xD Solidna tekturka, booklet przypomina mi trochę ten z Parklife - maszynopis i odręczne notatki, jak miło Smile No i okładka - piękna w swojej prostocie.

Przechodząc do utworów...hmm, tu zaczynają się schody. Na większość z nich patrzę przez pryzmat koncertów i nie mogę się wyzbyć wrażenia, że są na nich o wiele lepsze. Ale nie mogę powiedzieć, że album mi się nie podoba (to pierwsza tak wyczekiwana przeze mnie płyta, jak tu się można nad nią nie zachwycać?) - ma ten klimacik, jest gitara, co mnie ogromnie cieszy. Można przy niej popłynąć, oj tak ^.^ No i teksty - chyba nie muszę wyrażać swojej opinii Very Happy

Mam zbyt mieszane uczucia żeby móc podać swojego faworyta - może po 86457598673567 odsłuchu mi się wyklaruje ;D Teraz mogę stwierdzić, że warto było czekać na pierwszego Albarna solo, Damon spisał się na 5 Very Happy Pomyślcie, usłyszeć ten album na żywo, to będzie coś *.*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dwa Pe
Administrator



Dołączył: 28 Lis 2012
Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Puławy

PostWysłany: Czw 8:01, 01 Maj 2014    Temat postu:

Czemu tak mało opinii?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sun
Administrator



Dołączył: 12 Mar 2011
Posty: 1011
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Czw 13:37, 01 Maj 2014    Temat postu:

ja jeszcze muszę pomęczyć tą płytę i dopiero wtedy wywale tutaj elaborat, i z chęcią odniosę się do Waszych opini bo już teraz nawet mam pewne przemyślenia Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dwa Pe
Administrator



Dołączył: 28 Lis 2012
Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Puławy

PostWysłany: Nie 11:38, 04 Maj 2014    Temat postu:

Chyba wszyscy wygadali się przed premierą Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna_Stesia
Dave



Dołączył: 29 Cze 2013
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:36, 06 Maj 2014    Temat postu:

Ok, osłuchałam się już wystarczająco, żeby się wypowiedzieć.

Po pierwsze - przepiękne wydanie. Uwielbiam opakowania, w których widać wkład własny artysty. Ręcznie pisane teksty, rysunki i te ukryte hasła pod płytami (mam wersje z DVD).

Jeśli chodzi o muzykę - zanim przejdę do omawiania kolejno utworów muszę powiedzieć, że jak dla mnie źle została rozplanowana promocja. To, że znaliśmy te kawałki w wersjach koncertowych, jakże często różniących się od wersji piosenek z płyty, nie było dobrym rozwiązaniem. Jak włożyłam cd do odtwarzacza to niewiele mogło mnie już zaskoczyć. No ale.

01) Everyday robots - na początku ten kawałek nie przekonywał mnie. Jednak po tak długim oswajaniu się z nim i w kontekście całej płyty uważam, że ten kawałek jest najbardziej Damonowy. Mimo że tak bardzo różniący się od tego co zawsze tworzył to właśnie tu się całego 100% Damona.

02) Hostiles - bardzo często wracam do tego utworu. Idealny do zawieszenia się w czasoprzestrzeni w warszawskich tramwajach.

03) Lonely Press Play - urzekła mnie bardziej wersja live, ta akustyczna, doprowadziła mnie nawet kilka razy do łez wzruszenia. Ale wersja albumowa jest też bardzo dobra. Czuję, że na koncertach będzie można fajnie się do niej pobujać.

04) Mr.Tembo - może się wydawać, że kawałek nie pasuje do koncepcji albumu, jednak uważam go za fajny pozytywny akcent na płycie. Trochę irytuje mnie ten moment przed fragmentem "rapowanym".

05) Parakeet - na początku pomyślałam tak jak Dwa Pe, jednak po czasie doceniłam ten krótki utwór. Właśnie to, że napisany dla Missy nadaje sens jego istnieniu na albumie.

06) The selfish giant - bardzo smutny, mocny w warstwie tekstowej utwór, który łapie za serce. Też często do niego wracam.

07) You & Me - największy zawód na płycie. Utwór ten - ba! arcydieło! - jest niesamowity live. Jak go 1 raz usłyszałam to, dosłownie, coś zmieniło się w mojej głowie. W 2 części tego utworu, gdy słuszałam "You can blame me blame me.."czułam, jakby moja dusza leciała wysoko wysoko!!! Niestety na płycie tego nie czuć. 1 część wykonana równo, bez zaskoczenia, jednak część " Me" to dla mnie kompletna porażka. To pierwsze "You can blame me " jest zaśpiewane w tak pretensjonalny i denerwujący sposób, że zawsze w tym momencie mam ochotę przełączyć na następny utwór. Szkoda, bo właśnie w tym momencie live Damon daje z siebie wszystko, tu tego brakuje.

08 ) Hollow ponds - piękne, bardzo osobiste, co nadaje tej piosence bardzo dużo uroku. No i moment"Modern life was sprayed onto a wall in 1993" tak bardzo znaczący dla tych, co jako 1 projekt Damona pokochali Blur

09) Seven high - uwielbiam. Zachwyca mnie jak mądrze można zagospodarować minutę muzyki.I wspaniały wstęp do Fotografii.

10) Photographs - jeden z ulubionych z płyty. Szczególnie druga część utworu, ta co na koncertach jest mocno rockowa, na płycie natomiast bardziej elektroniczna - zachwyca! I to co jakiś czas powtarzane "Photographs you're taking now" jest wspaniałe, tak idealnie wpasowane w melodie! Uwielbiam całym sercem.

11) The history - chyba będzie moją ulubioną. Dobrze zrobiłam, że nie posłuchałam tego kawałka przed premierą płyty, miałam chociaż odrobinę zaskoczenia. I warto było! Jak jej słucham to zawsze czuję jakby padały na mnie promienie słońca i czas się zatrzymywał. Lubię się tak czuć przy słuchaniu muzyki. jest to kolejny typowo miłosny utwór Damona, ale dopiero w tym kawałku poczułam, że Damon się konkretnie do kogoś zwraca, i robi to szczerze. Chodzi tu oczywiście o Suzi. Mam wrażenie, jakby w tym kawałku chciał powiedzieć jej to, czego jej nie mówił w oczy przez tyle lat związku. Piękne,czuje się tu miłość miedzy nimi. W końcu Smile

12) Heavy seas - kawałek fajny, pozytywny, jednak strasznie irytuje mnie głos Briana. Wiem, jest wielkim artystą, ale nie przekonuje mnie po prostu jego barwa głosu.

Bonusowe: Empty Club i Syn Córki Ojca to kawałki, które powinny znaleźć się na płycie. W Empty club głos Damona jest niezwykle czysty, dojrzały, gładki i bardzo męski. Lubie do niego wracać.


Podsumowując: jest to płyta raczej dla Damonowych koneserów, innych może troche nudzić, szczególnie ciągnący się przez cały album ten sam mechaniczny bit. Niby pasujący do koncepcji albumu, do tekstów piosenek, jednak brakuje mi takiego prawdziwego pi**dolnięcia w gary, stanowczo. Koncepcja tekstów skupiona na nowoczesnym życiu, opartym na elektronice, wyalienowaniu, bardzo zgrabnie przedstawiona w piosenkach. Ale bardzo cieszą mnie takie utworyjak Mr.Tembo, Parakeet, The history, Hollow ponds , które są bardzo osobiste. bardzo mi brakowało tego, żeby Damon opowiedział nam te wszystkie historie bezpośrednio, otwarcie i szczerze. Ciesze się, że w końcu do tego dojrzał!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anna_Stesia dnia Wto 12:36, 06 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dwa Pe
Administrator



Dołączył: 28 Lis 2012
Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Puławy

PostWysłany: Śro 10:10, 07 Maj 2014    Temat postu:

Tak, dokładnie mam ten sam problem co Ty z "You & Me". Pierwsza linijka w "Me" jest okropna, potem jakoś idzie. Tylko po co taki fatalny start?
Co do Parakeet, to absolutnie nie mam problemu z tym, że to melodyjka napisana kiedyś dla Missy, bo to urocze. Chodzi raczej o to, że dla przeciętnego zjadacza chleba, który nie zna "zaplecza", to będzie tylko niepotrzebny przerywnik.

Generalnie rzecz biorąc, w większości przypadków wersje live biją na głowę album (vid ostatni koncert w Paryżu), ale chyba pasuje mi taki układ. Płyta żeby się wyciszyć, koncerty żeby poskakać Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.blur.fora.pl Strona Główna -> Damon Albarn solo Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 43, 44, 45, 46  Następny
Strona 44 z 46

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin